Dostałam list. Z tych niefajnych, z urzędowymi pieczątkami. Podczas
otwierania narastał we mnie niepokój i złe przeczucia . 6 stron bla bla
bla bla. Jakieś tabelki, przepisy, kursywy.
Zrozumiałam, że zrobiono fotkę mojego starego mietka jak pędził
81km/h tam gdzie wolno 50km/h. A w środku przypuszczalnie za kierownicą
ja. Pewności nie mam, bo zdjęcia nie załączyli. Za to kazali się
określić w ciągu 7 dni, pod groźbą sądu, że to ja albo nie ja.
Za „ja” nagroda I – 200PLN i 6 PKT do kolekcji.
Za „nie ja” nagroda II – 300PLN punktów brak.
Za brak reakcji nagroda III – sąd i wszystko co się przy tym należy.
Jeszcze się waham, bo sprawa sprzed 210 dni i jak babcię kocham pewności nie mam czy to ja a kłamać nie wolno.
Jeśli napiszę, że nie ja – popelniam wykroczenie (tak się to
klasyfikuje) a później sumienie mnie zeżre. Jednakowoż kusi ta opcja bo
bez punktów.
Eh życie, eh wybory.
A gdby było tego mało wczoraj w godzinach porannych zapukał do drzwi
naszych Pan Dzielnicowy – niezwykle sympatyczny – i oznajmił, że on do
mego Ślubnego. Że wywiad z nim musi przeprowadzić. I nie żeby taki do
gazety czy innej telewizji, ale środowiskowy. Dla sądu!
Wywiadu Ślubny udzielił grzebiąc w sumieniu i niepamięci o co chodzić
może (pan Policjant znał tylko sygnaturę sprawy). Wzrok wbiłam w
Ślubnego z nadzieją prześwietlenia go i odkrycia podwójnego życia – jako
ukochanego mego i seryjnego mordercy np.
Zdecydowaliśmy się na zmianę dziennych planów i pognaliśmy na miasto
szukać sądu aby jak najszybciej rozwiać wątpliwości czy Ślubny długo
jeszcze po wolności chadzać będzie.
Po podaniu nr sprawy okazało się, że to …………. FOTORADAR!!!!! kuźwa mać. Zdjęcie z 2011roku.
Zasrana seryjność zdarzeń.
Ja wszystko zrozumieć mogę, popełniłam, złapać się dałam to i karę z
punktacją przyjmę. Ale żeby z powodu mandatu rzędu 200-300 złotych
nachodzić ludzi w domu. Spisywać dane pytając o rodzinę do trzeciego
pokolenia (poważnie i dzieci i rodziców podać trzeba), dochody, stan
majątkowy, czy nadużywa używek, czy kłóci się z sąsiadami, czy żonę
bija, czy obowiązki małżeńskie spełnia (dzielnicowy zapłonił się przy
tym pytaniu, ale miał zapytać to i pyta). Czy pracuje, gdzie pracuje,
jako, za przeproszeniem, kto, za ile, od kiedy i reszty już nie pamiętam
bo w szoku byłam, że jak nic Ślubnego mi zamkną.
Niewiele lepiej było w moim oświadczeniu, które mam odesłać do
Nadzoru Transportu Drogowego. Tu na stan majątkowy zostawiono aż 13
kratek. Czyli aby te 2 stówki zapłacić dobrowolnie mam podać wartość
mych włości.
No powiem, że chyba coś się komuś popier….. przyło z tymi pytaniami. Takie rzeczy tylko w Erze.
Jestem przerażona tym, że fotoradarów będzie jeszcze więcej. A ja jeżdżę służbowo ale mandaty z kieszeni własnej uiszczam.
Ehhhh, życie.
Pozdrawiam
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za pozostawiony komentarz