Moja ukochana Lalunia jest właśnie u weterynarza, przechodzi zabiegi pod narkozą.
Dziś na spacerze napadł ją wilczur. Strasznie poturbował, nie mogłam jej uratować, odgonić napastnika.
To było straszne. W końcu właściciel zabrał psa . Zaniosłam Lalę krwawiącą do domu, umyłam i zawiozłam do weterynarza.
Czekam na telefon. Mam nadzieję, że oprócz ran do zszywania nie będzie wewnętrznych obrażeń.
Moja mała przyjaciółka.
Bardz mocno trzymam kciuki za Twoje Maleństwo. Wszystko będzie dobrze. Napisz koniecznie co z Lalą:-) Ściskam najmocniej.
OdpowiedzUsuńLalunia w domku, głównie leży pod kocykiem bo zimno jej. Ale już wstaje, była nawet na siusiu na dworku. Pije wodę. Panie z gabinetu pozszywały ranki i obejrzały na USG. Wygląda na to, że wewnątrz wszystko w porządku. I tylko taka smutna jest.
UsuńJak się cieszę Małgosiu, że skończyło się tylko szyciem. Trudno się dziwić, że jest smutna- przecież przeżyła ogromną traumę. Nie jestem lekarzem, ale zalecam mnóstwo przytulania i mnóstwo ciepłych słów. I oczywiście ndala trzymam kciuki:-)
OdpowiedzUsuńBiedactwo... trzymam kciuki, aby wszystko sie dobrze ułożyło:):):)
OdpowiedzUsuńściskam mocno kochana
Dziękuję Natalio, jest coraz lepiej. Już nawet wyszła z na dwór i obeszła w koło domek.
Usuńcałuję
M.
Dobrze,że wszytko się jakoś ułożyło. Jak tu nie wierzyć w pecha 13. Też mam czworonożną przyjaciółkę więc wiem co czujesz. Będzie dobrze bo psinki dzielne są i chca do Pani i do drutów i na spacerek, a nie chorować. Pozdrawiam druciarsko!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za te ciepłe słowa. Będzie dobrze i tylko niech jak najszybciej. Ciężko znieść cierpienie takiej kruszynki.
UsuńŚciskam
Małgosia