Łączna liczba wyświetleń

sobota, 13 grudnia 2014

Dom duchów” Isabel Allende

Właśnie przeczytałam. Właściwie minęło już parę dni a ja wciąż myślę o postaciach z książki. Myślę o nich jak o konkretnych, prawdziwych ludziach.  Jakbym kiedyś była wśród nich.
Bardzo dobrze mi się czytało.
Nie lubię czytać recenzji w typie: streszczam książkę, dodaję kilka mądrych zdań – ważne aby długo i zawile ;) Bo lubię kiedy treść książki mnie zaskakuje, kiedy sama po kolei odkrywam koleje losów. Lubię recenzje zwarte, opisujące odczucia towarzyszące czytaniu.
    Nie umiałabym ocenić tej książki w skali np 1 -10. Naprawdę. W czasie czytania skala mi się wahała wyraźnie. Tak różnych ludzi tam spotkałam. Byli piękni, niesamowici ale i prości, brutalni.  Prawie każdego polubiłam. Chyba dlatego, że widziałam co ich takimi ukształtowało.
Najpiękniejsze w Domu Duchów są kobiety. Niezwykłej urody (dosłownie). Jasnowidzące, mocne. A mam wrażenie, że każda z nas czuje w sobie trochę wiedźmy , trochę czarownicy. W ich czasach nie było łatwo być kobietą a one jakby nic sobie z tego nie robiły i to mnie urzekło. Z tego brałam dla siebie siłę.

Wkrótce sięgnę po inne książki Allende. Zdaje się, że ta była ostatnia w swego rodzaju trylogii; za to napisana jako pierwsza. Trudno, będę więc czytać mając w tyle głowy następne pokolenia. Bo czytać o nich będę na pewno.
Malutki cytat, który mówi wiele:
„Piszę (…) bo pamięć jest ulotna, a żyje się bardzo krótko i wszystko dzieje się tak szybko, iż nie potrafimy dostrzec związku między wydarzeniami i ocenić konsekwencji czynów, wierzymy w fikcję czasu, w teraźniejszość, przeszłość i przyszłość, ale być może wszystko dzieje się jednocześnie”

Pozdrawiam
Małgosia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za pozostawiony komentarz