Ten świetny wzór na poncho jest dziełem Kamili Wojciechowskiej do kupienia na Ravelry .
Wzór nazywa się Maroko Poncho i jest baaardzo udany.
Ażur kojarzy się z marokańskimi architektonicznymi "koronkami" zatem nazwa adekwatna.
Włóczka według projektu Kamili to Nako Estiva, czyli bawełna z bambusem pół na pół.
Sprawdzone dobre połączenie, daje odpowiedni ciężar dzianinom aby były dość cienkie ale też lejące.
Tą śmieszną pozą na zdjęciu powyżej staram się jak najlepiej pokazać rozłożenie ażuru, który idzie przez cały brzeg od przodu do tyłu.
Od dawna miałam w planach wydzierganie dla siebie poncha ale nie mogłam trafić na odpowiedni wzór. Typowe szydełkowe poncho na bazie kwadratu dodaje kilogramów i ujmuje lekkości sylwetce.
A ja nigdy na przesadną lekkość nie cierpiałam ;)
Jestem zachwycona moim ponchem, noszę z dumą i myślę w jakim jeszcze kolorze jest mi niezbędnie potrzebne. Bo że będzie kolejne jest pewne. Może szare, jasnoszare ...
Dziękuję Kamila.
Pozdrawiam
Małgosia
Łączna liczba wyświetleń
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bawełna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bawełna. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 15 sierpnia 2017
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
Zamówienie specjalne
Na specjalne zamówienie Kubusia wykonałam sweterek.
Nosicielem będzie Miś. Biedaczek wyrósł ze swojego kubraczka, zużył go i wyglądał w nim nędznie.
Oczywiście jest to najszybciej wydziergany sweterek przeze mnie w mojej dotychczasowej karierze :)
Ma guzik, a jakże. W końcu Misie mają spore główki i do tego jeszcze odstające uszy. Ale po odpięciu takiego guziczka wszystko powinno się przecisnąć na miejsce.
Z przodu warkocze w dwuszeregu a z tyłu gładziutko. Taki typowy męski sweterek ;)
A oto Miś, który czeka na sweterek
Małgosia
niedziela, 16 sierpnia 2015
Mam baktuska
Jest. Gotowy.
Ach jak cieszy.
Kolor też mnie cieszy a tego najmniej się spodziewałam.
Chyba coś jeszcze w tym kolorze uplotę, jakieś może swetrzysko duże.
Przyjemnie się tak zamotać baktusem.
Teraz trochę czekam na chłodniejsze dni ;)
pozdrawiam
Małgosia
Ach jak cieszy.
Kolor też mnie cieszy a tego najmniej się spodziewałam.
Chyba coś jeszcze w tym kolorze uplotę, jakieś może swetrzysko duże.
Przyjemnie się tak zamotać baktusem.
Teraz trochę czekam na chłodniejsze dni ;)
pozdrawiam
Małgosia
środa, 12 sierpnia 2015
Mój Baktus
Plotę swojego pierwszego Baktusa.
Powstaje z Yarn Artu Jeasn w kolorze ecri. Bardzo lubię tę włóczkę, wdzięcznie przesuwa się na drutkach więc robótka wartko przybywa.
Okoliczności przyrody sprzyjają.
Żyć nie umierać :)
pozdrawiam
Małgosia
sobota, 6 czerwca 2015
Zwyklaczek wiosenny
Luuuubię takie kolory. W czasie dziergania buzia mi się sama uśmiechała.
Drutki dość cienkie ale robótki naprawdę wartko przybywało.
Nie zastanawiałam się długo nad formą sweterka, a właściwie bluzeczki, miała być mała i dość krótka a przede wszystkim bardzo prosta.
I tak powstała bliźniaczka Czerwonego.
Rękaweczki minimalne. Po zdjęciu ich z całości robótki dorobiłam im jedynie krótki ściągacz. I bardzo fajnie się w nich czuję, choć właściwie unikam krótkich rękawów. W tej bluzecze w ogóle mi to nie przeszkadza.
Dziś rozpoczęłam sezon letni na leżaczku. Nie potrafię za długo poleżeć z zamkniętymi oczami i poddawać się promieniom upalnego dziś słońca. Dlatego też opalałam głównie tyły i czytałam.
Na co dzień czytam jedynie przed snem i tylko z z czytnika. Niestety na słońcu czyta się na tym urządzeniu niekomfortowo, więc moja aktualna lektura poczeka do wieczora. Wyciągnęłam na słońce jedną z książek, które kupiłam sobie z okazji ostatnich urodzin.
I tak zgłębiam życiorys wielkiej krawcowej Coco Chanel.
A tak odwdzięcza się kwiatami pienna róża. Posadzona w tym roku i zasilona w maju nawozem.
Miała mieć kolor kremowy :) ale zrobiła mi różową niespodziankę.
Drutki dość cienkie ale robótki naprawdę wartko przybywało.
Nie zastanawiałam się długo nad formą sweterka, a właściwie bluzeczki, miała być mała i dość krótka a przede wszystkim bardzo prosta.
I tak powstała bliźniaczka Czerwonego.
Rękaweczki minimalne. Po zdjęciu ich z całości robótki dorobiłam im jedynie krótki ściągacz. I bardzo fajnie się w nich czuję, choć właściwie unikam krótkich rękawów. W tej bluzecze w ogóle mi to nie przeszkadza.
Dziś rozpoczęłam sezon letni na leżaczku. Nie potrafię za długo poleżeć z zamkniętymi oczami i poddawać się promieniom upalnego dziś słońca. Dlatego też opalałam głównie tyły i czytałam.
Na co dzień czytam jedynie przed snem i tylko z z czytnika. Niestety na słońcu czyta się na tym urządzeniu niekomfortowo, więc moja aktualna lektura poczeka do wieczora. Wyciągnęłam na słońce jedną z książek, które kupiłam sobie z okazji ostatnich urodzin.
I tak zgłębiam życiorys wielkiej krawcowej Coco Chanel.
A tak odwdzięcza się kwiatami pienna róża. Posadzona w tym roku i zasilona w maju nawozem.
Miała mieć kolor kremowy :) ale zrobiła mi różową niespodziankę.
Pozdrawiam
Małgosia
wtorek, 26 maja 2015
Premiera Czerwonego w plenerze
Czerwony w końcu doczekał się swojego wielkiego wyjścia.
Od rana pogoda wydawała się niepewna, jednak dzień okazał się piękny.
Spędzony w Arboretum w Wojsławicach.
Cudne okoliczności przyrody. Właśnie zakwitły rododendrony i azalie.Ale w jakiej ilości i kolorach, przeszło to moje oczekiwania.
I tylko żałuję, że nie zdjęłam choć na chwilę czarnej narzutki i nie mam zdjęć w samym Czerwonym :( cóż, zafascynowana byłam widokami.
Wybiorę się tam znów, może kiedy zakwitną byliny ...
pozdrawiam
Małgosia
niedziela, 25 stycznia 2015
Czerwny wiosenny skończony
Sporo czasu zajęło mi udzierganie bawełnianej bluzeczki z krótkim rękawem.
Powodów tego było kilka: nitka owszem bardzo fajna na drutach ale za to drutki w rozmiarze 3,5 nie są grube i przybywa na nich powolutku. Zwłaszcza, że robiłam dość ścisłe oczka aby wyszły w miarę równe. Czasem można sobie pozwolić na rozwlekły i nierówny splot ale nie przy Jeansie. Tu nitka jest jak sznureczek, gładziutka i żadne wystające włoski nie zamaskują niedoskonałości.
Reasumując - niedoskonałości oczywiście są, czerwony wymaga jeszcze pozszywania otworów technicznych pod pachami, ukrycia niteczek końcowych, wyprania i blokowania.
Innym powodem tempa prac jest Lala. Po ostatnich bardzo złych doświadczeniach, pogryzieniu i częstych stresujących wizytach u weterynarza, kiedy tylko ma okazję, siedzi na kolanach, wdrapuje się na ręce. A najlepiej kiedy dodatkowo głaszcze się ją delikatnie.
Więc głaszczę i tulę, nie odmawiam. Niech ładuje akumulatorki zaufania, niech wraca nasza szczęśliwa Lala.
Pozdrawiam
Małgosia
Subskrybuj:
Posty (Atom)