Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 18 października 2015

Wrocławskie spotkanie Dziewiarek - I Love Yarn Day


Fenomen - z różnych miast, różnych zawodów, rozpiętość wieku spora a czas nam leciał jak szalony i było świetnie.
Każda z robótką. Ale sądzę, że tak jak u mnie, niewiele rządków przez te godziny spotkania przybyło w tych wszystkich robótkach. U mnie np 9 (słownie: dziewięć!!!) rządków szala :)
Głównie były rozmowy, macanie włóczek i udziergów, przymiarki cudnych sweterków, a nawet zakupy wyjątkowych motków.
Każdemu życzę  realizowanie swoich pasji. I nie muszą to być rzeczy ekstremalne czy jakieś wyjątkowe. Nie musi być cool i na topie. Musi cieszyć, radować, wyciszać albo pobudzać.
A kiedy spotykasz osoby dzielące twoje zainteresowania to nic nie trzeba o sobie wiedzieć ponad to i jest wyjątkowo.
Tak się działo na sobotnim spotkaniu we Wrocławskim Tutti Frutti.
Siedziałyśmy przy wielkich wystawowych oknach, na zewnątrz przetaczały się tłumy. I co jakiś czas, kiedy ktoś rzucił okiem w naszą stronę ludzie uśmiechali się, śmiali się całkiem szeroko, pokazywali nas swoim towarzyszom i machali do nas. Czuć było ich życzliwość, i chęć przekazania nam że chcą żebyśmy wiedziały, że im się to podoba. Wiedziałyśmy :)
W pewnej chwili przechodziło kilka pań w słusznym wieku, ich kroki zwolniły ale poszły dalej. Nagle jedna z nich wróciła centralnie za nasze okno, pukała, machała, śmiała się i w końcu zaczęła zdejmować płaszcz. Kiedy go zdjęła okazało się, że ma na sobie przepięknie wydziergany, bardzo fantazyjny, króciutki sweterek. Okręciła się jak modelka, z dumą. Zaraz potem z reklamówki wyjęła chustę, oczywiście wydzierganą i ją również nam zaprezentowała :)
Już nie było szyby; porozumienie, radość i więź miedzy nami a Panią po drugiej stronie były namacalne. Czy dzierganie nie jest czymś wyjątkowym?
Ode mnie dla Pani zza szyby standing ovation.
Pozdrawiam serdecznie
Małgosia






To trzeba regularnie powtarzać :)

czwartek, 10 września 2015

Odlotowa koszulka

Udało nam się ze Stefcią zamówić dla siebie takie odlotowe koszulki:

Ach jak ona mi pasuje. 
Dolny wers powalił mnie na kolana i tak trzyma ;)

Pozdrawiam 
Małgosia

sobota, 5 września 2015

Home sweet home

Mój ukochany domek wciąż się zmienia i ewoluuje. Tak już mam, że wciąż muszę coś zmieniać w swoim wnętrzu.
Zaprojektowane, piękne i fachowo przemyślane wnętrze - tak, ale...
Ale na chwilę.
Czasem mija kilka miesięcy a czasem znacznie krótszy czas i zmieniam, przestawiam, nadaję jakieś nowe funkcje przedmiotom i meblom.
Podobno mam to po swojej babci. Babcia urodzona w 1906 roku też, jak opowiada się w rodzinie, "jeździła z meblami po chałupie".
Ach jak ja ją rozumiem.
Przedstawiam wcale nie ostatnią odsłonę mojego domku.







pozdrawiam
Małgosia

czwartek, 20 sierpnia 2015

Polecam książkę


Skończyłam 3 minuty temu.
Strasznie bałam się kilkunastu ostatnich stron książki.
Chciałam jak najszybciej doczytać, żeby już w końcu wiedzieć czy "dobrze" się skończy. I jednocześnie chciałam żeby jeszcze długo się nie kończyła. Chciałam pozostać z bohaterami i czytać, że są szczęśliwi.
Ale to książka z tych podobnych do życia, ona trwa jeszcze poza ostatnią stroną.
Do tej pory nie sięgałam po literaturę z tego kręgu kulturowego. Trochę dlatego, że wydawała mi się dla mnie nie interesująca, a trochę że nie zrozumiem.
Myślałam że jest to zbyt obcy dla mnie świat.
Tymczasem, nie odkrywając Ameryki, wiem już że wszędzie są radość, smutek, strach, miłość, nienawiść i głupota. Są ponadczasowe i nie mają narodowości.
Piękna, mądra książka.
I dobra, choć tak dużo w niej zła.
Polecam ją serdecznie

Pozdrawiam 
Małgosia

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Zamówienie specjalne


Na specjalne zamówienie Kubusia wykonałam sweterek.
Nosicielem będzie Miś. Biedaczek wyrósł ze swojego kubraczka, zużył go i wyglądał w nim nędznie.


 I tylko jest mała obawa czy rozmiar trafiony, bo miś nie mógł u mnie zostać a to dlatego, że sypia TYLKO z Kubusiem. Dziergałam więc na oko.


Oczywiście jest to najszybciej wydziergany sweterek przeze mnie w mojej dotychczasowej karierze :)

Ma guzik, a jakże. W końcu Misie mają spore główki i do tego jeszcze odstające uszy. Ale po odpięciu takiego guziczka  wszystko powinno się przecisnąć na miejsce.


Z przodu warkocze w dwuszeregu a z tyłu gładziutko. Taki typowy męski sweterek ;)


A oto Miś, który czeka na sweterek

 
Pozdrawiam
Małgosia

niedziela, 16 sierpnia 2015

Mam baktuska

Jest. Gotowy.

Ach jak cieszy.
Kolor też mnie cieszy a tego najmniej się spodziewałam.
Chyba coś jeszcze w tym kolorze uplotę, jakieś może swetrzysko duże.
Przyjemnie się tak zamotać baktusem.


Teraz trochę czekam na chłodniejsze dni ;)

pozdrawiam
Małgosia

środa, 12 sierpnia 2015

Mój Baktus


Plotę swojego pierwszego Baktusa.
Powstaje z Yarn Artu Jeasn w kolorze ecri. Bardzo lubię tę włóczkę, wdzięcznie przesuwa się na drutkach więc robótka wartko przybywa.
Okoliczności przyrody sprzyjają.
Żyć nie umierać :)

pozdrawiam
Małgosia

czwartek, 23 lipca 2015

SEKRET


Film jest mega pozytywny ale absolutnie NIE dla ludzi kompletnie sceptycznych.
Najpierw przeczytałam książkę, kilka lat temu i pozostaje ona moim nr1 w życiu, jako mój przewodnik, moja filozofia, mój sposób na życie.
Powracam do jej treści, bo nie przychodzi łatwo panowanie nad swoimi myślami. Z reguły pozwalamy myślom na jazdę bez trzymanki, robią co chcą, idą w niezamierzonych przez nas świadomie kierunkach. A najwięcej mocy mają jednak myśli pozytywne, zdeterminowane wiarą.

Film jest trochę jak dla mnie efekciarski i może ciut tandetny, albo nie, może po prostu amerykański. Natomiast treść, przesłanie to nie fikcja.
Wypróbowałam w ciągu paru lat w małych i dużych sprawach prawo sekretu i działało.
Teraz znów przeczytałam książkę, bo zgubiłam gdzieś po drodze moje pozytywne myśli i życzenia i chciałam wrócić na ich ścieżkę.

Zdaję sobie sprawę, że czasem ktoś zaśmieje się w duchu ze mnie i ludzi takich jak ja - wierzących w takie "brednie" - no cóż, nie moja strata ;)

Serdecznie polecam lekturę i proszę spróbować, to naprawdę NIC nie kosztuje.

Pozdrawiam
Małgosia

niedziela, 12 lipca 2015

Still - work in progress


Robię tę tunikę już długo.
Mam lepsze i słabsze podejścia.
Początkowe obawy co do stopnia trudności okazały się niesłuszne.
I tylko wciąż nie mam pewności czy trafiłam z rozmiarem, robię L a w międzyczasie schudłam 12 kg :)
I druga obawa moja dotyczy wyboru włóczki. Był to wybór bardzo spontaniczny, dziś nie wiem już jak na to wpadłam. Nie jest to mój ulubiony kolor. Z drugiej strony nigdy takiego nie nosiłam, więc kto wie - może okazać się dla mnie twarzowy.

Pozostało mi jeszcze do zrobienia około 20cm dołu i ściągacz.
A później pora wziąć się za kieszenie, o których nie mam jeszcze pojęcia. Ale już się nie obawiam bo opis jest prosty i łatwo prowadzi w każdy kolejny etap.
Wydaje mi się, że znalazłam jeden błąd w opisie, zrobiłam po swojemu - zobaczymy czy słusznie.

A lato trwa, jest ciepłe, słoneczne i kwiatowe.
W tle widać białe drewno na werandę. Nie mogę się jej doczekać. To będzie jak dodatkowy pokój. 
Wyobrażam sobie jak miło będzie posiedzieć w jej cieniu, albo nie "pakować' w popłochu tarasowej imprezy gdy zaczyna padać deszcz :)

Pozdrawiam
Małgosia

sobota, 13 czerwca 2015

Fotorelacja z publicznego dziergania we Wrocławiu

Było cudnie.
Pogoda zgodnie z umową - była.
Dziewczyny świetne, twórcze, radosne, przyjazne. Bardzo się cieszę, że je poznałam.
... był nawet jeden PAN!!!!!!!
Spotkałyśmy się w samo południe i pięć godzinek minęło nam nie wiadomo kiedy.
Link do tego spotkania, już są plany na kolejne  :)

Na pierwszym zdjęciu większość ale nie wszyscy, którzy wczoraj publicznie dziergali :) było nas jeszcze więcej
 















Pozdrawiam
Małgosia

sobota, 6 czerwca 2015

Zwyklaczek wiosenny

Luuuubię takie kolory. W czasie dziergania buzia mi się sama uśmiechała.
Drutki dość cienkie ale robótki naprawdę wartko przybywało.
Nie zastanawiałam się długo nad formą sweterka, a właściwie bluzeczki, miała być mała i dość krótka a przede wszystkim bardzo prosta.
I tak powstała bliźniaczka Czerwonego.



Rękaweczki minimalne. Po zdjęciu ich z całości robótki dorobiłam im jedynie krótki ściągacz. I bardzo fajnie się w nich czuję, choć właściwie unikam krótkich rękawów. W tej bluzecze w ogóle mi to nie przeszkadza.
 



Dziś rozpoczęłam sezon letni na leżaczku. Nie potrafię za długo poleżeć z zamkniętymi oczami i poddawać się promieniom upalnego dziś słońca. Dlatego też opalałam głównie tyły i czytałam.
Na co dzień czytam jedynie przed snem i tylko z z czytnika. Niestety na słońcu czyta się na tym urządzeniu niekomfortowo, więc moja aktualna lektura poczeka do wieczora. Wyciągnęłam na słońce jedną z książek, które kupiłam sobie z okazji ostatnich urodzin.
I tak zgłębiam życiorys wielkiej krawcowej Coco Chanel.



A tak odwdzięcza się kwiatami pienna róża. Posadzona w tym roku i zasilona w maju nawozem.
Miała mieć kolor kremowy :) ale zrobiła mi różową niespodziankę. 
Pozdrawiam
Małgosia